Czy w Szklarskiej musi zdarzyć się tragedia, która miała miejsce w Bukowinie Tatrzańskiej, aby władze miejskie egzekwowały przepisy prawa budowlanego dot. m.in. samowoli budowlanych?
W dniu 10.11.2019 r. zamieściliście Państwo artykuł pt. ,,Stragany atakują”, pod którym ośmieliłem się popełnić poniższy komentarz:
”Problem bud jest zdiagnozowany, ale dlaczego ,,władza” nie korzysta z narzędzia, jakim jest, zgodnie z obowiązującym prawem, skuteczne skłonienie do interwencji Państwowego Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Jeleniej Górze. On posiada uprawnienia (grzywna w celu przymuszenia do rozbiórki nielegalnie posadowionego obiektu, a następnie zlecenie wykonania zastępczego rozbiórki na koszt i niebezpieczeństwo twórcy samowoli budowlanej) do zlikwidowania samowolnie posadowionych wszelkich bud i budek oraz kontenerów). Właściciele budek i bud najprawdopodobniej nie płacą podatku od nieruchomości, co jest oszustwem wobec przedsiębiorców, którzy wybudowali swe obiekty na podstawie pozwolenia na budowę i wszelkie podatki uiszczają na dobro Gminy i Skarbu Państwa.. Dlaczego Burmistrz i Szanowni, niewątpliwie światli Radni, nie występują z żądaniem do tegoż Inspektora o zaprowadzenie porządku architektonicznego m.in. w naszym miasteczku ?”
Tragedia w Bukowinie była z pewnością efektem nie do okiełznania żywiołowych sił przyrody. Ale do tego efektu doszło na skutek stawiania rozmaitych dziwnej konstrukcji obiektów – najczęściej samowoli budowlanych. Ich powstawanie zazwyczaj odbywa się za milczącym przyzwoleniem lokalnych włodarzy oraz przy bezradności powiatowych inspektoratów nadzoru budowlanego. Zarządzone przez tamtejszego wojewodę kontrole są tylko dowodem reakcji na rozlane mleko – niestety krew i życie co najmniej trzech osób. A co robiły właściwe służby, aby takie pseudo obiekty budowlane kasować na bieżąco? Nic nie zrobiły? A dlaczego?
W naszym mieście od rejonu wyciągów na Szrenicę, poprzez ciąg ulic, aż do Jakuszyc włącznie, takich bud, straganów i budek zwanych różnie jest bez liku. Mój przytoczony na wstępie wpis był oczywiście wołaniem na puszczy. Podobny los spotka z dużą dozą prawdopodobieństwa również tę pisaninę. Wątpliwy pożytek z tej pisaniny może być tylko taki, że urzędnicy będą mieli kłopot, aby przed sądem skutecznie wytłumaczyć się, że o niczym nie wiedzieli, bo siła wyższa spowodowała nieszczęście. Jednak przepis art. 231 k.k. kwalifikuje takie dziadostwo, jako przestępstwo polegające na niedopełnieniu urzędniczych obowiązków.
Wątpię, abym doczekał informacji w ,,Pałacowym Biuletynie”, że miejskie służby skontrolowały legalność posadowienia na ternie Miasta wszelkich budek i jakie decyzje zostały podjęte oraz z jakim efektem. Wątpię, że spełni się przypuszczenie, które posłyszałem, że ,,wystarczą dwie szare komórki, aby zrobić z tym bałaganem porządek i będzie skutecznie pod względem bezpieczeństwa, ładu architektonicznego i poszanowania prawa”. Czy poprzeczka zawieszona zbyt wysoko? Czas pokaże.
Andrzej Kusztal
Tytuł pochodzi od redakcji.
Hm a czy za rządów ów Pana takie nie stały? Stały.
Sprawdzić powinno się budy na Jakuszycach
Panie Kusztal, a za Pana czasów ile takich kontroli było? Budy stały i miały się dobrze. A jeśli się mylę, to śmiało. Niech Pan dokładnie nam napisze ile kontroli za Pana czasów było.
Dyskusja podąża w kierunku, “popatrzcie, przyganiał kocioł garnkowi”. Cenne, że macie Państwo dobrą pamięć. W samorządzie to się liczy. Problem w każdym bądź razie jest widoczny na ulicach naszego miasta i to bardzo wyraźnie. Co możemy zrobić, jak temu zaradzić? Kontrola administracyjna to jedno, a drugie to metody miękkie, namowa, perswazja, zachęta do zmiany, do nakłonienia handlujących, wypożyczających do myślenia o bezpieczeństwie i estetyce prowadzonego biznesu. Widać spore pole do działania dla samorządu, organizacji pozarządowych, wyznaniowych itd.
,,Hipokryzji” i ,,Gościowi” mogę odpowiedzieć konkretnie:
Za moich czasów pracy w Urzędzie strażnicy miejscy codziennie patrolowali główne ciągi komunikacyjne naszego miasteczka. To było ok. przed 30-toma laty. Wówczas handel przyuliczny odbywał się z tzw. szczęk lub rozkładanych i składanych łóżek turystycznych,albo z ręki. Sprzedawcy mieli obowiązek wykupić w Urzędzie kwit- opłatę targową. Posiadanie takich kwitów sprawdzali strażnicy miejscy, a było ich dwóch i nie dysponowali pojazdem służbowym. Posiadali służbowe obuwie i odzienie oraz blankiety mandatowe. Budki nie powstawały, ponieważ przedsiębiorcy nie posiadali kapitału na budowę czegokolwiek. Ani legalnie, ani nielegalnie.To jest informacja dla moich młodych adwersarzy lub starszych w celu walki z amnezją. Pisząc tekst chciałem zwrócić uwagę na problem, abyśmy nie byli mądrzy po szkodzie. I tylko tyle. Wyszło jak zwykle, czyli atak, a nie troska jak zapobiegać potencjalnym zagrożeniom. Taki mamy klimat psychospołeczny ?
A do Pana Michała:
Miękkie traktowanie samowoli budowlanych może być,moim zdaniem, nieskutecznym lekiem. Nie wróżę rychłego powodzenia tezie, że kulturę prawną i estetyczną nieprędko osiągniemy metodą łagodnej perswazji. Jestem zwolennikiem zasady: twarde prawo, ale prawo. Bez jego egzekwowania będzie porażka. Są instytucje, które mają takie obowiązki.I cóż z tego ? Co mi zrobisz, że nie mam twego płaszcza ?
Prawo i jego respektowanie, a i owszem, tylko przy odpowiednich nakładach na instytucje kontrolne. Na kontrolę, jak już uzna zgłoszenie za zasadne, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wybiera się w dwa miesiące po otrzymaniu zawiadomienia. Przez ten czas można duży budynek wyburzyć i wywieźć gruz. Co do metod miękkich, nie wykluczają stosowania nakazu i środków przymusu. Natomiast mogą być narzędziami perswazji i zachęty.