0.5 C
Szklarska Poręba
czwartek, 5 grudnia, 2024

Karpacz, 13 maja 2019

Od jakiegoś czasu dojrzewała we mnie myśl, że tylko działanie w sieci ponad gminnych powiązań może dać szansę na zatrzymanie niekorzystnych tendencji w regionie, tak odnoszących się do krajobrazu kulturowego, jak i jego zasobów przyrodniczych, zwłaszcza w sytuacji, gdy samorządy przeznaczają kolejne tereny pod inwestycje. Nie marzy nam się skansen, tylko pytamy się, co urzędnicy samorządu regionu karkonoskiego rozumieją przez „rozwój gminy”?

Myśl zaczęła się przyoblekać w szaty dzięki sugestii Przemka Wiatera o karpaczańskim stowarzyszeniu oraz pismu architekta Włodzimierza Dyla do burmistrza Mirosława Grafa w sprawie wyburzenia „Perły” przy ul. Kilińskiego. Stowarzyszenie Ochrony Krajobrazu i Architektury Sudeckiej w Karpaczu działa w sferze ochrony zabytków, nasz burmistrz też działa, choć niekoniecznie.

Zdajemy sobie jednocześnie sprawę ze złożoności problemu ochrony krajobrazu, z tego, że w obecnych warunkach nacisku i lobbowania inwestorskiego, słabość samorządów przyczynia się do utraty kontroli nad procesami urbanizacyjnymi w Gminie. Do tego dochodzą: obojętność mieszkańców, brak wiedzy i wrażliwości, ich niechęć do działania, która jest niejednokrotnie spowodowana funkcjonowaniem w sieci zależności; zahukanie ludzi robotą, co powoduje że mają po prostu gdzieś; interesowność mieszkańców i posiadaczy gruntów w Szklarskiej, przecież najlepiej sprzedają się działki pod zabudowę.

Tak więc, pomimo niesprzyjających warunków, postanowiliśmy działać. W zorganizowanym przez KS Obywatelska Szklarska Poręba i stowarzyszeniu SOKiAS z Karpacza spotkaniu uczestniczyło 6 radnych ze Szklarskiej Poręby: Sylwia Cybulska, Piotr Kozioł, Janusz Lichocki, Marcin Michałków, Radosław Przybylski, Przemysław Wiater; 5 radnych z Karpacza: Wiesław Czerniak, Agnieszka Grabska, Janusz Motylski, Małgorzata Hajndrych, Andrzej Talaga, oraz mieszkańcy Szklarskiej: architekt Włodzimierz Dyl, Agnieszka Gazek, Kamil Kasperowicz, Hanna Korolczuk, Juliusz Olszewski, Michał Pyrek oraz członkowie Stowarzyszenia Ochrony Krajobrazu i Architektury Sudeckiej w Karpaczu: Anna Bialikiewicz-Stoch, Sławomir Lange i Jerzy Śladowski. Po dwóch godzinach rozmów o karpaczańskich bojach, taktownie, dołączył do nas Rysiek Rzepczyński, nasz kandydat na burmistrza Szklarskiej, obecnie sekretarz w Kowarach.

Choć spotkanie miało charakter inicjacyjny i zapoznawczy, staraliśmy się uzyskać informacje z zakresu interesującej nas czynnej ochrony zabytków oraz ogólnie o działaniach karpaczańskiej rady miejskiej.

Wszystkim obecnym na spotkaniu zależało przede wszystkim na tym, aby w naszych urzędach: gminnych, powiatowych, wojewódzkich i centralnych wyciągnąć pracujących za publiczne pieniądze tych urzędników lub decydentów, którzy korzystają nieustająco z uroków strefy komfortu. Samorząd nie jest domem wypoczynkowym, tylko polem starcia i współpracy, gdzie dominuje model dynamiczny. Świat się zmienia, należy przygotowywać scenariusze uwzględniające możliwe wydarzenia. Tak w Karpaczu, jak i w Szklarskiej takich scenariuszy brakuje, ba, nie ma jakichkolwiek, tylko puste gadanie.

Jak próbować zadbać o osiągnięcie pełnej współpracy urzędników z mieszkańcami w rozwiązywaniu problemów regionu? Tu gwałtowne rozwiązania się nie sprawdzą. Pozostaje cywilizowanie, nic innego, poprzez kontrolę procedur, analizę strat i korzyści, zapytania, pisma, uchwały, wnioski, petycje, spotkania, akcje, artykuły, zwiększanie świadomości mieszkańców o przynależnych im prawach.

W planie mamy założenie stowarzyszenia zajmującego się ochroną krajobrazu w przełomie rzeki Kamiennej. Ustaliliśmy z karpaczańskimi przyjaciółmi ścisłą współpracę i wzajemną pomoc w tym zakresie. Stowarzyszenie będzie kierowało swoje działania do mieszkańców i przedsiębiorców, będzie kontrolowało przebieg procedur odnoszących się do budynków wpisanych do gminnej ewidencji budynków, zabiegało o ochronę krajobrazu sudeckiego w konkretnych przypadkach jego niszczenia. Będzie dążyć do pełnego wykorzystywania przez miejscowego konserwatora zabytków jego ustawowych prerogatyw.

 

 

Owocem towarzyszącym spotkaniu był umowa radnych obu miast, aby urządzić wspólne posiedzenie komisji, a może nawet sesji. Pozostawiono to, jako kwestię otwartą.

Wyczuwamy, nie tylko w Karpaczu i Szklarskiej Porębie, silną potrzebę wspólnego działania, aby wpływać na to, co się dzieje w regionie, w jakim kierunku podąża jego rozwój. W przypadku urzędniczej inercji, niezbędne są inicjatywy oddolne.

 

   2019 Michał Pyrek

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
- Reklama -

10 KOMENTARZE

    • Radni Gospodarni nie wyrażają chęci współpracy z Komitetem, a to na spotkaniach KS opracowywaliśmy formułę i sposób zaradzenia mizerii w gminnej ochronie zabytków. Nie widziałem powodu, aby zapraszać na spotkanie kogoś, kto nie przejawia zainteresowania naszą aktywnością. Niemniej wciąż nie znajduję przeciwwskazań dla współpracy w pojawiających się przedsięwzięciach z WSZYSTKIMI radnymi.
      Zaproszenie na obrady komisji lub na sesję wystosowane przez karpaczańskich radnych z pewnością trafi do wszystkich radnych ze Szklarskiej.

  1. Jedna uwaga: Powinno być: “karpackich bojach”, nie “karpaczańskich bojach” Pozdrawiam. (…).
    Od Red.: CENZURA. Wyjaśnienie w odrębnym komentarzu powyżej.

    • “Karpaczański” jest przymiotnikiem odrzeczownikowym. Stosujemy go dla odróżnienia, że nie mamy do czynienia z pasmem Karpat (wtedy: “karpacki”), tylko z Karpaczem. A “karpackie boje” toczył np. Czechosłowacki Korpus Armijny na Przełęczy Dukielskiej w 1944 r.

  2. Uwaga admina: pisząc komentarz anonimowo nie podpisuj się personaliami konkretnej osoby, zwłaszcza osoby publicznej. Chcesz się włączyć jawnie, doskonale, ale podaj maila, daj się zweryfikować. A tak nie wiem, czy nie podszywasz się pod kogoś.

  3. – Nie widziałem powodu, aby zapraszać na spotkanie kogoś, kto nie przejawia zainteresowania naszą aktywnością. – ot przykład poszukiwania możliwości współpracy.

    • Od powstania Komitetu Społecznego żaden Gospodarny nie pojawił się na spotkaniu. A właśnie tam, na spotkaniach toczą się dyskusje i tam urodziła się idea współpracy z SOKIAS. Na spotkania są zapraszani wszyscy, nic się nie zmieniło. Formuła KS jest czytelna. Trzeba chcieć, ale po co? Lepiej anonimowo pozrzędzić na złych ludzi. Słabe 🙂

      • Formuła KS jest mało czytelna dla ogółu. To raczej spotkania we własnym gronie. Nie widziałem ogłoszeń/zaproszeń dla wszystkich chętnych. To raczej takie zapraszanie się nawzajem przez grono osób związanych wspólnym startem w wyborach. Czy formuła KS przewiduje kto może zostać członkiem komitetu? Czy każdy kto wyrazi swój akces czy tylko każdy swój ?

    • Radna Małgorzata Fiodorów mieszka dokładnie powyżej KISu, mającego siedzibę na ul. Kolejowej 22, w którym spotykamy się co dwa tygodnie. Wystarczy zejść, a jak na Szklarską to minimalny wysiłek. Okazuje się jednak, że przyjście na spotkanie KS jest daleko bardziej trudne, niż samo chodzenie.
      Zaraz po wyborach byliśmy z Juliuszem Olszewskim u radnego Rafała Wróblewskiego na rozmowie o możliwościach szeroko pojętej współpracy, obejmującej także publikację artykułów w GŁOSIE, z wszystkimi radnymi z myślą o mieszkańcach i Szklarskiej. Było miło, ale bez konsekwencji. Ani współpracy, ani publikacji.
      Jedynie z radną Dorotą Romańczuk z KWW Gospodarni zaczyna się klarować możliwość współpracy, na razie w świetlicy szkolnej, mamy w planie eko-pogadanki dla uczniów. Pani Dorota jest otwarta i wyraźnie wyróżnia się na tle swoich klubowych kolegów.
      Spotkanie w Karpaczu nie było więc utratą dziewictwa, drogi wyborco Gospodarnych.

  4. Kto chce – szuka sposobu. Kto nie chce – szuka powodu.
    Nie mamy sponsora, nie będziemy drukować ogłoszeń. Piszemy w GŁOSIE.

    Nie ma kumpli, jest grono znajomych z jednego miasta. Posądzanie nas o sympatie wyborcze, jako pretekst do relegowania OBCYCH jest nadużyciem. Ekipa R. Rzepczyńskiego nie miała po drodze z G. Sokolińskim, a bywa, że się spotkają i nikt, nikogo nie wyprasza za drzwi. R o z m a w i a m y. Nawet w gronie sympatyków tego samego kandydata w wyborach pojawiają się różnice zdań. Bywają też „niezrzeszeni”. Kto chce, ten przychodzi.

    Tłumów nie ma, bywa po kilka, max kilkanaście osób. Częstotliwość, z grubsza co dwa tygodnie.

    Formuła KS jest taka, że nie ma formuły i to, okazuje się mylące. Człowieku – chcesz, przybywaj! 🙂 Michał Pyrek rozsyła mailem zawiadomienia. Odezwij się, w linku KONTAKT są nasze namiary.

    Poczucie „klanowości”, aczkolwiek nieuzasadnione, jest naturalną reakcją na brak informacji. Działa bowiem prosta zasada – jeżeli systematycznie spotyka się grono tych samych osób, to zaczyna dominować luzacka atmosfera, „bo my tu się wszyscy znamy…” Tymczasem, wręcz należy to przełamywać, bo zaraz zrobi się to, o co podejrzewasz KS – kółko wzajemnej adoracji. Jak przełamywać? Przychodzić. Każda nowa twarz to mobilizacja do rzeczowości. Zapraszamy.

Skomentuj artykuł

Napisz swój komentarz!
Wpisz tutaj swoje imię

Ostatnie publikacje