2.8 C
Szklarska Poręba
sobota, 27 kwietnia, 2024

Nowa jakość

 

Obawy związane z możliwym wyborem kandydata mieszkającego obecnie w Karpaczu mogą mieć decydujący wpływ na II turę. Podnoszona była już kwestia, na czym owe obawy się opierają, aczkolwiek warto je usystematyzować.

Po pierwsze, Ryszard Rzepczyński nie zna mieszkańców, a jak wiadomo powinien. Komu powie „serwus” serdeczniej niż innym, jak podejść do niego, aby pochylił się nad „szczególnym przypadkiem”, jak w końcu doceni wieloletnią bliskość i koligacje?

Po drugie, nie zna miasta i jego problemów, bo te jak wiemy wysysa się z mlekiem matki, podobnie jak szacunek lub jego brak względem „innych”. To, że świat problemów wiruje ze zmienną prędkością i porywa różne elementy jest zakrywane zasłoną milczenia. Mówienie, że problemy można trafnie zdefiniować będąc w oku cyklonu jest przyjęciem minimalistycznej pozycji.

Po trzecie, Ryszard nie mając orientacji społecznej padnie ofiarą koterii i grup nacisku (patrz: „grupa mieszkańców”), jego osoba zostanie wykorzystana do realizacji podskórnych celów.

Po czwarte, dlaczego nie kandyduje „u siebie” – widocznie go nie znoszą, zadłużył Karpacz, wcale nie działał na jego korzyść, coś musi mieć pod paznokciami.

Po piąte, eee… zapomniałem.

O ile większość zasłyszanej argumentacji ma podłoże emocjonalne oraz jest osadzone w definicji tożsamości grupy społecznej, w której granice – czytelne podziały – odgrywają zasadniczą rolę w autokreacji, o tyle próba odpowiedzi na ujawniające się w tych obawach problemy miasta i naszej społeczności wydają się być nieadekwatne. Co to oznacza, czyli z polskiego na nasz? Odpowiem nieelegancko pytaniem. Czy jedynym gwarantem funkcjonowania relacji mieszkaniec – władza oraz troski o sprawy miasta może być jedynie osoba silnie i „historycznie” osadzona w społeczności?

Odpowiedź twierdząca mogła by paść, gdyby dotychczas sprawujący najwyższe funkcje publiczne w Szklarskiej Porębie faktycznie słuchali mieszkańców, a na zgłaszane przez nich problemy nie odpowiadali: „nie da się” (dodajmy, że chodzi o problemy powyżej cieknącej rury w mieszkaniu komunalnym, których standard jednakże zaświadcza o totalnej niegospodarności dotychczasowych zarządców). Można by się przychylić do głosów tej części mieszkańców, gdyby problemy były rozwiązywane na polu dialogu społecznego, gdyby nowe problemy nie były mnożone przez podejmujących decyzje na poziomie gminy (np. Aktualizacja Studium dla Białej Doliny z 2016r.), gdyby wykorzystywano potencjał społeczny w należytym stopniu (nie tylko w popieraniu „osoby”, ale w działaniu na rzecz całej wspólnoty). Taka jest racjonalna odpowiedź, cóż kiedy pytanie ma naturę mityczną.

Ryszard Rzepczyński będąc osobą z zewnątrz, od początku swojej działalności w Szklarskiej zaciągający ruch oddolny (stowarzyszeniowy, samoorganizujący się, osamotniony w wysiłkach itd.) spowodował, że wielu mieszkańców już teraz widzi inaczej swoją rolę w samorządzie. Nie chcemy znowu tylko położyć na czyjeś barki pełnię odpowiedzialności i decyzyjności w gminie i czekać do kolejnych wyborów. My na te barki chcemy dołożyć swój ciężar. Teraz od przyszłego burmistrza będzie zależeć, czy zrzuci nas do rowu, czy poprosi o zejście mu z pleców i zasiądnięcie przy wspólnym stole, który zwie się Szklarska Poręba. Jeśli nas jednak zrzuci, to na barkach, prócz nas, zagości jeszcze szlam z rowu. Ryszard swoją postawą i propozycjami udowadnia, że zależy mu na czystym ubraniu.

 

   © 2018 Michał Pyrek

 

Poprzedni artykuł
Następny artykuł
- Reklama -

Skomentuj artykuł

Napisz swój komentarz!
Wpisz tutaj swoje imię

Ostatnie publikacje