…. a kolacja w Szklarskiej Porębie ?
Lokalna Organizacja Turystyczna podaje na >>> Facebooku:
Specjalny pociąg „Transeuropa Express Rübezahl” wjedzie w sobotę, 27.04 na peron dworca w górnej Szklarskiej Porębie.
Przyjazd zaplanowano na godzinę 17.15. Partnerem tego przedsięwzięcia jest Lokalna Organizacja Turystyczna w Szklarskiej Porębie, która zabiega o przywrócenie kolejowego połączenia Berlina z Karkonoszami.
– Pociągiem podróżują kandydaci do Parlamentu Europejskiego z: Niemiec, Czech, Francji i Polski, którzy zamierzają poszerzać współpracę związaną z transgranicznymi połączeniami kolejowymi. Szczególnie chodzi o połączenie Berlin
– Karkonosze, stąd nazwa pociągu “Transeuropa Express Rübezahl” – mówi Grzegorz Sokoliński, prezes LOT w Szklarskiej Porębie.
Wśród pasażerów będą przedstawiciele: Senatu Berlina oraz niemieckiej kolejowej spółki – Niederbarnimer Eisenbahn, który rozważa uruchomienie połączeń z Dolnym Śląskiem. Dla pasażerów pociągu Lokalna Organizacja Turystyczna w Szklarskiej Porębie zaplanowała wycieczkę po mieście.
Pociągi na trasie Berlin – Karkonosze do 1945 roku jeździły regularnie, przewożąc miliony turystów. Były tak popularne, że berlińczycy mawiali wówczas “Śniadanie w Berlinie – kawa na Śnieżce”.
Jak wyglądała kolejowa podróż w Karkonosze ponad 100 lat temu? W 1908 roku takim pociągiem przyjechał w góry jeden z najbardziej uznanych polskich krajoznawców – Mieczysław Orłowicz. Tak relacjonował tę wyprawę:
“W dni powszednie specjalne pociągi turystyczne przyjeżdżały tu rzadziej, w niedziele i święta prawie co kilka minut. Jedne z nich przyjeżdżały na końcową stację – Karpacz, drugie na inną końcową stację – Szklarska Poręba. Większość wychodziła z Berlina, mniej – z miast saskich, czyli z Drezna, Lipska, Chemnitz albo Hale.
Z każdego pociągu wysypywało się jakieś 500 albo 600 podróżnych. W rezultacie przyjeżdżało na każdą stację po 20 takich pociągów, z których wysiadało w Karpaczu i Szklarskiej Porębie po 12 tysięcy turystów w przybliżeniu.
Cała ta gromada rzucała się w Karkonosze, projektując do wieczora zrobić długą grzbietową wycieczkę z Karpacza do Szklarskiej Poręby, lub ze Szklarskiej Poręby do Karpacza w zależności od miejsca przybycia.
Myliłby się ten, kto idąc wówczas w Karkonosze spodziewał się, że zazna tu spokoju. Bynajmniej. Były to góry najbardziej hałaśliwe, jakie widziałem w życiu. Połowa Niemców przychodziła tu na całe niedziele po prostu tylko w tym celu, żeby wykrzyczeć się do spuchnięcia gardła, wypić kilkanaście halb piwa, o ile możności prosto z lodowni, i zjeść po kilka par parówek albo po kilka porcji gulaszu.
Niewielki procent Niemców, chcąc zaimponować przechodniom mijanym na trasie wycieczki swoim obyciem z górami, wdziewała na niedzielne wędrówki kostiumy tyrolskie, które tygodniami chowane były w szafie jako przeznaczone do wdziewania na bale kostiumowe czy masowe w Berlinie lub Dreźnie.”