-0.6 C
Szklarska Poręba
piątek, 19 kwietnia, 2024

Robert Rient

Piękna, mądra książka o poznawaniu świata i poznawaniu siebie. Po wczorajszym spotkaniu autorskim czytanie jej to podwójna przyjemność. Pozwala zastanowić się nad kondycją świata i kondycją człowieka. Razem z autorem odbywamy podróż dookoła świata i w głąb siebie. Warto na chwilę odłożyć inne sprawy i wyruszyć w tą fascynującą podróż. Wyciszyć się i ulec magii tej książki. 

Halina Szyl – kierowniczka biblioteki miejskiej.

 

 

Wielu mieszkańców Szklarskiej Poręby przybyło na spotkanie z Robertem Rientem w piatkowy wieczór 16 listopada. Dwie jego najnowsze książki „Duchy Jeremiego „ i „Przebłysk” były tematem pasjonującej rozmowy o jego pisarstwie, poszukiwaniach duchowych , podróżach przez świat, inspiracjach i objawieniach. Robert mówił również jak znacząca jest dla niego Szklarska Poręba w której przeżył lata swej młodości. Miałam ogromną przyjemność prowadzić to spotkanie razem z Joanną Marią Chmielewską i nie mogę doczekać się kolejnej powieści autora. Bardzo dziękuję Robertowi za przyjazd,niezwykle inspirująca rozmowę , a przede wszystkim za najlepsze książki jakie ostatnio czytałam. Już 14 grudnia Robert opowie w ramach Terra Incognita o swojej podróży koleją transsyberyjską, do Tajlandii, Malezji, Nowej Zelandii, Peru i Wyspy Wielkanocnej. Jest fantastycznym opowiadaczem i nie wolno tej Terry przegapić :-)) Niedługo przed nim kolejna podróż Burkina Faso wiecej https://zrzutka.pl/afryka

Anita Kaczmarska dyrektor MOKSiAL

 

 

 

 

 

Szanowne czytelniczki, szanowni czytelnicy Głosu Szklarskiej Poręby.

Jestem Waszym sąsiadem. Urodziłem się tutaj, uczyłem, dorastałem, popełniałem pierwsze błędy i osiągałem pierwsze sukcesy. Gdy opuściłem miasto i odszedłem z religii świadków Jehowy udałem się w długą podróż, tę wewnętrzną i zewnętrzną. Jej zwieńczeniem była wyprawa dookoła świata, o której napisałem w książce „Przebłysk. Dookoła świata – dookoła siebie”. Pierwszy rozdział specjalnie dla Was do przeczytania poniżej.

Wciąż jestem pod wrażeniem spotkania zorganizowanego przez Anitę Kaczmarską z MOKSIALu. Sala była pełna, dziękuję za wytrwałość tym, którzy stali, bo zabrakło miejsc do siedzenia, i tym którzy po spotkaniu stali w długiej kolejce po autograf. Takie przyjęcie na Ziemi, z której jestem, na ziemi do której wrócę, wywołuje ogromną wdzięczność. Dziękuję i do zobaczenia wkrótce!

 

PRZEBŁYSK
dookoła świata, dookoła siebie

 

Dla tych, którzy się zgubili,
i dla tych, którzy znaleźli w tym przyjemność.

 

 

Widzę panoszenie się roślin, zielone, syte i bezgłośne. I słyszę wiatr i najróżniejsze szmery w martwych miastach,  szyby okienne rozbite na brukach, kiedy zardzewieją zawiasy, krople wody kapiące z podziurawionych przewodów i stukanie tysięcy drzwi na wietrze. Niekiedy podczas burzliwych nocy spada kamienny przedmiot, który kiedyś był człowiekiem, z krzesła przy biurku i uderza z hukiem o parkiet.
Marlen Haushofer, Ściana, przełożyła Zofia Kania

 

 

1. Rozpoznanie

Wprowadzam się dzisiaj i nigdzie nie wprowadzam. Nie mam mieszkania, samochodu, kredytu, żadnych stałych rachunków do opłacania, poza tym za telefon komórkowy. Za miesięczny czynsz w Warszawie można kupić bilet na koniec świata. Odkładałem na tę podróż od trzech lat. Wiem tyle, że chcę pojechać koleją transsyberyjską, tracić adres i nie wiedzieć, gdzie będę mieszkał, gdy wrócę. Umysł obraca również myśl, by nie wrócić. Jest 31 stycznia 2016 roku. Dwudziesta druga wyprowadzka. Dobytek dzielę* na cztery kategorie: umiłowane, praktyczne, doczesne i niezbędne. Umiłowane jest stare drewniane biurko, przy którym piszę, i półtorametrowe drzewko cytrynowe. Wyrosło osiem lat temu z pestki wsadzonej do doniczki. Umiłowane bierze pod opiekę przyjaciółka z Wrocławia. Kartony z książkami, ubrania na każdą porę roku, garnki, talerze, sztućce i mnóstwo innych sprzętów tak zwanego gospodarstwa domowego zwożę siedem pięter w dół. Doczesne ląduje w piwnicy
_____________________________
* oddziel jasne od słońca
biegnie od drogi
twoje od moje
moje od?
[oddziel jasne od słońca], Krystyna Miłobędzka, gubione, Biuro Literackie, Wrocław 2008.

 

u Sherondy, od której wynajmowałem mieszkanie. Rzeczy praktyczne, do których należą głównie dokumenty, zawożę do rodziców w Szklarskiej Porębie. Niezbędne zabieram ze sobą. Całość waży dziewiętnaście kilogramów, z czego niemal ćwierć to wysokie czarne wojskowe buty i zimowa kurtka. Poza tym ubrania, komputer, aparat fotograficzny, telefon, paszport, lekarstwa, kosmetyki, jedna, za to ważąca ponad kilogram książka, czytnik e-booków, notatnik, długopisy, stopery do uszu. Niezbędne okazuje się niezwykle lekkie w porównaniu z doczesnym. Pakuję niezbędne do dwóch plecaków, podróżnego i podręcznego, który ze względu na dwa sprytne uchwyty z powodzeniem udaje torbę. Gdybym jednak zapragnął mieć wolne ręce, ten podróżny założę na plecy, a mniejszy na klatkę piersiową. Wygodna,
odrobinę ciężka wolność. W Szklarskiej Porębie Średniej wsiadam do pociągu, który zawiezie mnie do Warszawy. Tam przesiądę się w kolejny, jadący przez Białoruś do Moskwy. Za oknem wszystko i wszystko w ruchu. Odcinek do Górzyńca wije się wśród wzgórz za obrzeżami Karkonoskiego Parku Narodowego. Tory układają się w serpentynę biegnącą przez skalny tunel, most nad Małą Kamienną, niewielkie urwiska i las świerkowo-bukowy, w którym
można wypatrzyć sarny. Niebo zagarniają Sudety z wyraźnie odznaczającym się szczytem Szrenicy i postrzępionymi wierzchołkami Śnieżnych Kotłów. W tym miejscu, od lat, odkładam najbardziej wciągającą książkę i patrzę za okno. Siedzę nieruchomo, uśmiechnięty, tyle świata, żaden mój.

Jest jeszcze jeden powód podróży, który miałem przemilczeć. Czasami, wciąż, chcę umrzeć. Myśl o unicestwieniu przeszywa codzienność, którą od lat nazywam dobrą. Nie jest to opowieść o smutku, ukrytej rozpaczy, wypartych traumach. Pomysł o śmierci – to krótkie, zimne pragnienie – powraca, gdy czuję się wyrwany, gdy doświadczam pustki. Czasami jest to pragnienie snu, zniknięcia, ucieczki, czasami pragnienie Boga, bycia uratowanym, porwanym, przebudzonym. Głód zespolenia przy jednoczesnym unikaniu grup, porzuceniu religii, wspólnot i wszelkich zorganizowanych społeczności. Od lat, gdy podróżuję autobusem albo samolotem, wraca do mnie ta sama fantazja. Ja i nieznani sobie nawzajem pasażerowie zostajemy uprowadzeni, wyrwani z codzienności i bliskich relacji, zmuszeni do życia razem na odległej wyspie albo w innej zamkniętej przestrzeni. Mamy równe szanse i to samo przeznaczenie: być rozpoznanym. Nie poznanym czy uznanym, wybitnym liderem albo sprawnym podwładnym. Być naprawdę rozpoznanym, ostatecznie wolnym.

 

Fragment książki Roberta Rienta „Przebłysk. Dookoła świata – dookoła siebie”, wydawnictwo Wielka Litera 2018, Warszawa.

Robert Rient ur. 1980 r. w Szklarskiej Porębie. Dziennikarz i pisarz. Autor reportażu “Świadek” (2015) przetłumaczonego na język angielski i wydanego w Ameryce (2016), powieści „Duchy Jeremiego” (2017) nominowanej do nagrody literackiej Nike i najnowszej „Przebłysk” o podróży dookoła siebie i różnych medytacyjnych oraz szamańskich praktykach. Współpracuje z magazynem Przekrój (jako prof. Janina Bełkotska co piątek na stronie www.przekroj.pl odpowiada na listy czytelników), Zwierciadło, Sens i Coaching. Pracował jako wykładowca, trener umiejętności interpersonalnych i prezenter radiowy. 

- Reklama -

1 KOMENTARZ

Skomentuj Emilia Anuluj odpowiedź

Napisz swój komentarz!
Wpisz tutaj swoje imię

Ostatnie publikacje