My załatwiliśmy kamerę termowizyjną i detektor za ponad 30 tys. (komitet M. Grafa), a my ODROBINĘ więcej, samochód gaśniczy i pompę – ponad 760 tys. (komitet G. Sokolińskiego). My sprzątamy miasto, żeby było ładnie (komitet R. Rzepczyńskiego), a my sprzątamy, nie tylko z okazji kampanii (komitet G. Sokolińskiego). My tego, a my tamtego, ping – pong, ping – pong. W sumie normalny meczyk na słowa i gesty, nie ma się co stresować, ale warto pilnować, czy ktoś nie robi komuś wody z mózgu. W aktywności medialnej idą, mniej więcej, jednakowo. Tylko Ryszarda Rzepczyńskiego nigdzie wyraźnie nie widać.