Trasa single track w Szklarskiej Porębie na Wysokim Grzbiecie wpisuje się w tendencję wyznaczania tego tupu tras rowerowych w naszym regionie. Staje się atrakcją naszej gminy. We wrześniowym >>>artykule wskazywałem na wykonawcze niedoróbki, o których, jak wskazywali komentatorzy, nie powinienem był pisać, bo trasa była jeszcze przed odbiorem. Wiosną 2020 roku trasa jest już po odbiorze i po pierwszej, słabej zimie. Przyjrzyjmy się trasie po półrocznym funkcjonowaniu singla.
Zacznę od tematu, który działa na mnie, jak biskup Edward Janiak na skromnego katolika, czyli od śmieci, których nie usunęła ekipa wykonawcza. Czy odbierających prace urzędników i radnych, którzy przeszli cała trasę to nie raziło? Od radnego Pawła Popłońskiego, który uczestniczył w odbiorze usłyszałem, że wykonawca miał po sobie posprzątać. Wykonawca pozostawił znaczniki tras, które zostały zawieszone lub wbite w ziemię przed rozpoczęciem prac. Widocznie opacznie zrozumiał zalecenie, albo w ogóle go nie usłyszał. Prawie półtorej bańki przelane, kto by się przejmował głupimi chorągiewkami. Nie tylko znaczniki zasiliły środowisko leśne, także rękawice robocze. A bo to nasze, zdają się pytać?
Dalej, gęstość nawierzchni, czyli ubicie i użyte materiały oraz przepusty. W kilkudziesięciu miejscach jakość prac pozostawia wiele do życzenia. A jak będą wyglądać te fragmenty za 3, 4, czy 5 lat?
Odpocznijmy chwilę. Miejsce na złapanie oddechu dla jeżdżących sporadycznie mamy przygotowane tuż przed kopalnią kwarcu “Stanisław”. Trzy elementy infrastruktury i trzy uwagi. Zestaw narzędzi wraz z pompką – super pomysł, tylko dlaczego nie jest w skrzynce, choćby drewnianej i nie zadaszony. Narzędzia już zaczynają rdzewieć. Pałąk do odstawienia rowerów – zbyt głęboko wkopany, albo o zbyt niskim stelażu. Roweru o kołach 27,5 cala już nie przeciśniesz, zawiśnie młodzieżowy 24″; o 29″ zapomnij. Miejsce odpoczynku – ławki z ławą pod dachem – czym zostały zaimpregnowane, że impregnat już się łuszczy? Jak to będzie wyglądać za 5 lat? Rozumiem, że wykonawca nie jeździ na rowerze, ale odbierający prace powinien wykazać się choć odrobiną wiedzy praktycznej.
Mamy jeszcze jedną ciekawą sprawę. Istotą prac przy trasach tego typu jest respektowanie zapisów ustawy o lasach. Nie można wg jej zapisów prowadzić prac ziemnych naruszających ściółkę, a trasa jest efektem nasypywania kolejnych warstw nawierzchni. Tym tłumaczy się ewentualne słabości, o których wspominałem we wcześniejszym >>>artykule. Czyżby? U podnóża Wysokiego Kamienia wyraźnie widać, że trasa biegnie w tym miejscu dzięki zerwaniu części podłoża. Czyli tam można było, a poniżej, gdzie prace drenażowe rzutowały na efekt końcowy, nie?
Na koniec warto pochwalić te elementy, które dają faktycznie “kopa” jeżdżącym naszym singlem; to sekwencje pumptrackowe i zakręty (ogólnie zjazd z Wysokiego Kamienia).
Pytania nasuwają się same. A właściwie jedno zasadnicze. Jak kontrolowane są przez pracowników Urzędu Miejskiego prace wykonywane przez zewnętrznych wykonawców? Czy tak powinien być traktowany pieniądz, który wypracowujemy w postaci podatków…?
2020 Michał Pyrek
Nie wiem, jak to nazwać. Ale patrząc na linki w barierkach na Zakręcie Śmierci, na zdjęcia powyżej z “singli”, na nawierzchnię stadionu, czy na ulicę Klimatyczną to zastanawiam się, kto kontroluje inwestycje w okresie gwarancji. Po drugie, jak można dokonywać odbioru nieposprzątanego placu budowy. Jednym z elementów inwestycji jest uprzątnięcie po robotach. A tu odebrano i tylko Pan Popłoński mówi, że wykonawca miał posprzątać. Teraz jak już ma zrobiony odbiór, to możecie sobie sami pójść z workami i zrobić porządkowanie w ramach czynu społecznego.
Odrębną kwestią jest planowanie inwestycji i jej konsultowanie z osobami znającymi dany temat. Zrobienie wieszaka na rowery, który jest bezużyteczny dla większych rowerów, albo niezabezpieczone przed opadami narzędzia to przykład takiego “tumiwisizmu”, czy mi się tylko wydaje? Na stromej ulicy wypełnia się przestrzenie między kostkami brukowymi materiałem, który jest wymywany. Linki w barierkach na Zakręcie Śmierci chyba nie są najlepszym pomysłem. Na stadionie doklejanie kawałka tartanu nowego do starego też powoduje, że pęka bieżnia na łączeniu. Za trzy lata będzie co robić. Ja rozumiem, że urzędnik nie zna się na wszystkim, ale po to są konsultacje, po to jest dialog, żeby unikać bubli za pieniądze podatników.
Nic tylko sankcja finansowa zadziała, zarówno na wykonawcę jak i odpowiedzialnego pracownika UM. To jest okrutnie proste, aż za proste dla grajdoła. Na końcu “łańcucha pokarmowego” ktoś odpowiada za ten grajdoł? No przecież nie “Naszmirek”! On jest kochany swojak.
W firmach, które dbają o jakość wykonania inwestycji, zawsze w umowie zawiera się kaucję gwarancyjną. Te pieniądze pozostają do końca gwarancji u inwestora. Służą do zastępczego wykonania napraw gwarancyjnych, gdyby wykonawca ich odmówił. Drobne uszkodzenia mogą powstać zawsze, ważne, żeby na poziomie podpisywania umowy już się zabezpieczyć na wypadek ich powstania. Zobowiązuje to wykonawcę do usunięcia usterek w czasie gwarancji i zabezpiecza inwestora. Nie wiem, czy tak było w tym przypadku.
A w jednej wsi w Polsce to się mieszkaniec na drodze położył bo wiedział, że droga jest źle zrobiona, więc kładźmy się mieszkańcy, może wtedy coś pomoże. Nie trzeba oślepnąć by nie widzieć. Może wykonawcy zdawałoby się, że wszystko zrobił jak należy.