Otrzymałem z Urzędu Miasta odpowiedź na mój wniosek z dn. 20.03.2019 r. o udostępnienie informacji publicznej, w którym zwracam się z prośbą o wyszczególnienie usług i dóbr trwałych nabytych przez Gminę Szklarska Poręba ze środków pochodzących z nadpłaty śmieciowej. Nadpłata powstała z tytułu pobranych opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi w latach 2014-2018. Przypomnę, we wrześniu 2018 r. radny Ryszard Głodek wystosował interpelację z zapytaniem, co się stało z pieniędzmi z nadpłaty śmieciowej. W odpowiedzi uzyskał zapewnienie UM, że powstała nadpłata została wykorzystana zgodnie z przeznaczeniem, czyli na gospodarkę odpadami: dodatkowe zbiórki i doposażenie. Była to odpowiedź ogólna, a mnie zależało na uzyskaniu konkretnych informacji: na co i w jakiej cenie UM wydatkował te pieniądze. Niemałe dodajmy, gdyż w w latach 2014-17 zgromadzono w ten sposób ponad 1,6 mln zł (w latach 2014-17 wg odpowiedzi z UM to 1.613.147,00 zł). Pismo z UM zostało dołączone do tekstu w formie skanu.
Dla lepszego oglądu oraz czytelniejszej analizy, podane przez UM dane ująłem w formie tabeli. Środki niewykorzystane w danym roku przechodziły na rok następny. Czyli 775.974,00 zł nadpłaty powstałej w 2014 r. było wydatkowane w 2015 r.
Wnioski
Gros środków niewykorzystanych pochodzących z opłaty za gospodarkę odpadami przeszło na poczet działań MZGK. Duża ich część była czystym dochodem do budżetu jednostki miejskiej, bo jak inaczej można wytłumaczyć jedynie częściowe odzwierciedlenie w charakterystyce wydatków.
Z 1.492.918 zł nadpłaty pochodzącej z lat 2014-2016, 966.680,05 zł nie znalazło się w konkretnej kategorii, tylko zostało ukryte za ogólnikowym: MZGK jest odpowiedzialne za gospodarkę odpadami w mieście. Muszę przyznać, że gdyby nasz szpital „Izer-Med”, gdzie pracuję, tak rozliczał się z NFZ za świadczone leczenie, to by dawno już poszedł z torbami. Czyli można wnioskować, że blisko milion złotych przez trzy lata mieszkańcy bezpośrednio włożyli w funkcjonowanie MZGK z nadpłaty za śmieci. Oprócz środków zabezpieczonych w budżecie, MZGK skonsumował bańkę „wolnych środków”, jak określono w odpowiedzi z UM, na swoje potrzeby, zbytnio nie pochylając się nad formą rozliczenia w ten sposób pozyskanych pieniędzy. Cieszy nas to, my mieszkańcy lubimy takie gry i zabawy.
Dobrze działający zakład komunalny w gminie to skarb, który w połączeniu z prężną strażą gminną daje podstawy gwarancji porządku na podległym terenie. Jak z każdą wiosną, pracownicy MZGK ruszyli w tan z szuflami ze zdwojoną mocą, ale jak pokazuje doświadczenie zapał jest to krótkotrwały. Ponieważ łazikuję tu i ówdzie, zaglądam i węszę, to brodzę w śmieciach. Nie rozkoszuję się jazdą samochodem, preferuję rower i chód. Taka perspektywa daje zgoła odmienny ogląd sytuacji, niż zza szyby SUVoSkody czy StrażoDaci. A obraz Szklarskiej Zaśmieconej jest taki, że można się załamać. Tylko, czy postawa: „nic się nie da zrobić”, albo bardziej zaangażowana: „wszak robimy, co w naszej mocy”, nie jest de facto taktyką chowania głowy w piasek? Byle do następnej wypłaty? Byle do emerytury?
966 tys. zł to 96 pojemników półpodziemnych o pojemności 5m³ każdy (czyli 6 standardowych pojemników na czterech kołach o pojemności 1,1 tys. litrów), powiedzmy, 70-80 z montażem. Pojemność pojemników należałoby zróżnicować i część zakupić z myślą o utrzymaniu porządku przy ulicach i na chodnikach oraz skwerach i terenach zielonych. Pojemnik 200 litrowy (95 cm nad powierzchnią, 65 cm pod ziemią), albo 300 litrowy (95 cm nad powierzchnią, a 105 cm pod ziemią) gwarantują, że śmieci nie zaczną się przesypywać już o godz. 16.30 w szczycie sezonu, a są dedykowane na ulicę i chodniki. Nie dość, że pojemniejsze od zwykłych, to do tego w pokrywą. Nie rozumiem, kto podjął decyzję o zakupie obecnych koszy ulicznych, i wcale nie chodzi mi o to, że nie są półpodziemnymi, tylko że są otwarte. Nikomu z decydentów nie przyszło do głowy, że w Szklarskiej Porębie trochę jednak wieją wiatry, przyczyniając się do rozrzutu odpadów? Czy myślenie boli? Bo wydatkowanie publicznych pieniędzy, jak wiemy, nie. To „tylko” 3 lata nadpłaty, ale „aż” pomysł i przede wszystkim, „aż” chęć realizacji konkretnych rozwiązań dotyczących gospodarki odpadami w naszej Gminie.
Przy widocznej skali syfienia, i nie oszukujmy się, ale głównie za sprawą mieszkańców Szklarskiej Poręby, warto było choć część środków pochodzących z nadpłaty poświęcić na prewencję. Wszyscy są kochani, zwłaszcza małe kotki i pieski, mieszkańcy Szklarskiej z dziada, pradziada także, ale nie znajduję powodu, aby hołubić wszystkich na równi. Znam wiele osób, które segregują odpady i do tego trafiają z nimi do odpowiedniego pojemnika. Sam się zaliczam do tej grupy wraz z wszystkimi członkami mojej rodziny. Do tego jestem tak durny, że zwracam na to uwagę moim dzieciom oraz sprzątam sam i z nimi po eleganckich młodzieńcach ubranych przez kochające mamusie w firmowe łachy. I zdaje się, że nie tylko po nich, bo któż pośród polskiego ludu obecnie nie śmieci? Z punktu widzenia porządku i ekologii, czemuż to mamy być tak samo zadowoleni: ktoś taki, jak ja i publiczny brudas? Może mi to ktoś wytłumaczyć? Coś naszym organom gminnym łatwo przychodzi wybaczanie, tylko tym sposobem utoniemy w końcu w śmieciach i jedynym pocieszeniem będzie, że los dbających o otoczenie podzielą również syfiarze. Tylko to taki tani chwyt, w stylu średniowiecznego chrześcijaństwa w postaci danse macabre, że wszystkim ten sam los pisany. Ja wychodzę z założenia, że choć częściowo to my sami jesteśmy kowalami własnego losu, przynajmniej dopóki nie wplącze się weń wielki kapitał lub zglobalizowane stosunki produkcji. To tak naprawdę przypadek lokalizacyjny, że jesteśmy turystycznym miastem, gdyż mentalnie wcale o to nie zabiegamy. Znacie Państwo urzędnicy coś takiego, jak fotopułapki? Znacie Panowie Strażnicy jakieś syf-miejsce w naszym brudnym mieście, ale takie, którego nie widać z samochodu? Znacie? I śpicie spokojnie, niczym bloczek mandatowy?
Jedynie w 2015 r. wskazano na wydatek 50 tys. zł ma likwidację dzikich wysypisk śmieci. W 2015 i 2016 r. wydatkowano łącznie 128 tys. zł na dodatkowe opróżnianie koszy ulicznych oraz zbieranie odpadów z lasów komunalnych i terenów zielonych (ile na co, nie potrafię napisać). W 2017 r. brak takiej kategorii. To co, wszystko w porządku, nic więcej nie znaleziono? Strażnicy Miejscy w nic nie wdepnęli? Sam jeden rocznie wynoszę z różnych miejsc, lasów komunalnych i państwowych, zza garaży, nadrzecznych terenów rekreacyjnych setki kilogramów śmieci. Gwarantuję, że gdyby nadpłata trafiła do mnie i paru jeszcze znanych mi śmieciowych świrów, to byłby w Szklarskiej błysk. Mucha na Skodzie by nie siadła (a na białym to widać!), nie mówiąc o pstrzeniu portretu Najjaśniejszego Pana.
2019 Michał Pyrek
Z tymi nadpłatami to skandal!
Miasto na terenach L.P.wybudowało tzw.szałasy i zgadnijcie kto ponosi koszty sprzątania śmieci ?
Ciekawe, czy któryś radny będzie miał odwagę zapytać o nadpłatę za II półrocze 2018 roku.
Takie pytanie wymaga specjalnej odwagi?
Czy można wiedzieć, kto podejmuje decyzje dotyczące rozdysponowania nadpłaty za gospodarowanie odpadami? Czy z kimś jest to uzgadniane (oczywiście poza demokratycznie wybranym dyrektorem MZGK)? Oczko w głowie władzy wykonawczej MZGK konsumuje większość kwoty z nadpłaty (usługi porządkowe, ciągnik i dwa samochody). Zastanawiam się, czy nie założyć firmy sprzątającej i złożyć ofertę na usługi porządkowe finansowane z takiej nadpłaty. Czuję w tym niezły biznes, nawet jeśli zyski wynosiłyby tylko 50% zysków kochanego MZGK.
Na marginesie przypomnę, że w budżecie miasta na 2019 rok dofinansowanie tegoż zakładu wynosi ok. 7000000 zł.
Straż miejska mogłaby spróbować zidentyfikować mieszkańców nielegalnie wywożących śmieci. Surowo ukarać finansowo lub wyegzekwować posprzątanie wysypiska. Byłoby i taniej, i zadziałałby element odstraszająco-wychowawczy.
Odpowiadam na 1 pytanie – Burmistrz Mirosław Graf. Nawet jak nie decyduje, to firmuje. W gruncie rzeczy na jedno wychodzi.
Czy w urzędzie nie ma wydziału komunalnego? Czy radni z komisji finansów też nie mogą decydować o przeznaczeniu setek tysięcy publicznych pieniędzy? To chyba niemożliwe, żeby o tak dużych wydatkach decydował tylko Pan Burmistrz?
A bo ja wiem? Proszę zapytać swojego radnego 🙂
Dofinansowanie MZGK jest potrzebne każdego roku. Pamiętajmy, że tam pracują ludzie 8 godzin, z czego dwie idą/jadą na miejsce pracy i dwie wracają. Zostaje 4 godziny, w tym 1 godzina na śniadanie. Tak więc efektywny czas pracy to 3 godziny dziennie = 15 godzin tygodniowo. Mniej niźli roszczeniowi nauczyciele. Nikt nie zmieni mentalności tych ludzi. Jeżeli ktoś będzie chciał zmienić na lepsze, to zostanie “zagryziony” przez leniwe hieny. Sprzęt jest stary i mało wydajny, więc często się psuje, a to pogarsza efektywność pracy. Nowego sprzętu szkoda, bo zajadą jak starą kobyłę, albo jak Unimoga, którego jeszcze chyba Misiuk kupował. Wystarczyło kilka lat i nie nadawał się do użytku, po serii kosztownych remontów. Tam trzeba kogoś z zewnątrz, żeby potrząsnął tym towarzystwem. Swój swojemu nic nie zrobi. Bo trzeba pracę dać ludziom, bo to nie etyczne. A za miękkie serce płacimy my wszyscy, ze wspólnego garnuszka.
Nie kwestionuję dofinansowywanie MZGK, ale z budżetu miasta, chociaż jest nieefektywnym zakładem i workiem bez dna. Mój sprzeciw budzi przeznaczanie celowych pieniędzy z opłaty śmieciowej niemal wyłącznie na dofinansowanie tego zakładu, z zakupem samochodu terenowego włącznie! To może od razu należy określić w cenniku, że 20% wyliczonej i obowiązkowo pobieranej opłaty jest na MZGK. Dziwię się, że takie jednoosobowe rozdawnictwo ogromnej sumy, nadal funkcjonuje bez niczyjego sprzeciwu. A nie łaska zapytać mieszkańców, których pieniądze są lekką ręką Pana Burmistrza rozdysponowywane? To przecież 1,6 mln zł! 8 razy więcej niż budżet obywatelski! A może by zwyczajnie obniżyć stawki opłaty śmieciowej, bo ja wspomagać finansowo “kulawego zakładu” nie chcę.