Zostałam nominowana przez Janinę Hobgarską i przyjmuję zaproszenie aby codziennie, przez 10 dni, przedstawiać jednego artystę sztuk wizualnych, którego twórczość podziwiam.
Dziś 5 z 10 – Ewa Vogt, mało znana nawet w naszym środowisku malarka z Karpacza, obraz “Eternal gate”, nie datowany.
Mój wybór artystów jest całkowicie subiektywny, wiadomo. Ewy Vogt nie znałam, ale znałam jej kuzynkę, która zasugerowała mi jej udział w wystawie środowiskowej. Pojechałyśmy do Karpacza, weszłyśmy do domu, oniemiałam ! Na każdej ścianie po kilka obrazów, niemal wszystkie utrzymane w intensywnych, gorących tonacjach, najczęściej w czerwieni o szerokiej skali odcieni, malowane impresjonistyczną plamą i światłem. Niezależnie od treści. Są sny w nostalgicznym klimacie fantasy, dynamiczne wizerunki tańczących lub grających postaci, motywy architektoniczne o formie gotyckich katedr rozwarstwiających się na tysiące świetlistych kartoników czy sentymentalne pejzaże – obiekty zanurzone są w „płonącej”, nadrealnej przestrzeni.
Ewa jest absolwentką wrocławskiej ASP, zawodowo zajmuje się czymś zupełnie innym ale maluje codziennie „Nie umiałabym bez tego żyć”. Rzadko pokazuje swoje prace w środowisku, odmówiła mi udziału w wystawie, sprzedaje w jakiejś londyńskiej galerii, ale też niechętnie, nie lubi się rozstawać ze swoimi obrazami. Są chyba jakąś formą osobistego pamiętnika.
Na jej >>> stronie internetowej, jako pierwszy, widnieje jej portret malowany przez jej mamę, malarkę-amatorkę.
Bożena Danielska