Komitet wyborczy Grzegorza Sokolińskiego linkuje na Facebook’u artykuł w Gazecie Wyborczej na temat kolejnej inwestycji apartamentowca oprotestowanej przez sąsiadów budowy molocha. Przypominamy, że GŁOS SP pisał o tej sprawie 5.września br w artykule Kolejny kloc – link
Mieszkańcy protestują, inwestor ma pozwolenie na budowę wbrew zapisom w planie, co widać na mapie (opublikowanej w GŁOSIE SP), sprawa czeka na podtrzymanie lub wstrzymanie zezwolenia na budowę przez starostwo powiatowe w Jeleniej Górze.
Artykuł w Wyborczej jest dostępny tylko dla prenumeratorów GW. Tutaj jeden cytat:
“…Ewa Tańska-Grozdanov, prezes spółki Apartamenty Bawaria jest przekonana, że również w tym wypadku decyzja będzie pozytywna. – To już nasza kolejna inwestycja w Szklarskiej Porębie. Wcześniej nie mieliśmy takich problemów. Sławomir Drapińki, członek zarządu spółki, dodaje: – Konsultowaliśmy nasz projekt z konserwatorem zabytków. Po tych rozmowach uległ on modyfikacji. Teren jest bardziej otwarty i jest tam więcej roślin. Staraliśmy się, by projekt jak najlepiej wpasowywał się w zabudowę Szklarskiej Poręby. Budynki są przestronne, w stylu górskim z drewnianymi oraz kamiennymi elementami wykończenia, a ilość terenów zielonych jest większa niż wymagana…”
Taaa… Nie mieliśmy problemów, bo pies z kulawą nogą nie interesował się sprawą. Ludzie wzdychali i plotkowali, a radni wykazywali zerową aktywność w przekazywaniu mieszkańcom wieści z magistratu. To już taka nasza, świecka tradycja – rada żyje swoim życiem, które przesącza się do świadomości publicznej okazjonalnie. Spotkania publiczne są rzadkością. Władza mówi – po co częściej spotykać się, jak nikt nie przychodzi? Ludzie mówią – od kogo się dowiedzieć, jak spotkań nie ma? I tak w kółko. Czytanie nie jest w modzie, z resztą mieszkańcy mają tylko biuletyny miejskie – pałacowe pisemka od wielbienia aktualnego wodza. Prasa lokalna, z prawdziwego zdarzenia, nie istnieje z dwóch przyczyn:
a/ ci co mają pieniądze nie są zainteresowani w obiektywnych mediach lokalnych,
b/ co co chcieliby działać w mediach lokalnych – nie mają pieniędzy.
Deweloper ma komfort i radośnie buduje szydząc ze zdrowego rozsądku i odczuć mieszkańców. Wskazuje na to szybka analiza fragmentu powyższego cytatu z Gazety Wyborczej.
Teren jest bardziej otwarty i jest tam więcej roślin.
Tak – dla właścicieli apartamentów, dla okolicznych mieszkańców stanie 150 metrowa ściana o wysokości 14,5 metra.
Staraliśmy się, by projekt jak najlepiej wpasowywał się w zabudowę Szklarskiej Poręby.
Święta prawda, ale co z widokiem na góry z ul. 11 Listopada? Patrząc z drona wizualizacja jest przepiękna, ale mieszkańcy chodzą po ziemi. Pod murem, jak w Berlinie przed 1989 rokiem.
Budynki są przestronne, w stylu górskim z drewnianymi oraz kamiennymi elementami wykończenia,..
To jest bardzo ważne dla inwestorów, nie dla mieszkańców Szklarskiej Poręby, którzy mają perspektywę życia pod murem.
a ilość terenów zielonych jest większa niż wymagana.
Pan Józef Umpirowicz, którego cytuje Wyborcza i okoliczni mieszkańcy nie narzekają na małą ilość zieleni w ogóle, tylko na wycięte drzewa, jako jeden z elementów ogromnej inwestycji – zabudowanie widoku na góry 150 metrowym murem blokowiska. Sedno ich problemu nie leży w wyciętych drzewach.
Deweloper jak mówi to po to, żeby mówić i doić kasę z inwestycji. A my? A kogo to obchodzi?