Strategia wyborcza komitetu Mirosława Grafa jest obliczona na elektorat preferujący media papierowe. Z punktu widzenia kampanijnego – strzał dobry. Wywiad na całą stronę, postawa kandydata poważna, ale nie ponura, “na myśliciela”, patrzy w oczy – jestem z tobą. Będzie “pracować” wyborczo przez ostatnie dni kampanii. Szwagier wpadnie na kawę, o zobacz, nasz Mirek jest w gazecie…
Ryszard Rzepczyński nie umieści już podobnego materiału, z powodu cyklu wydawniczego tygodnika. Wybory są za 4 dni. Pozostaje mu internet i spotkania bezpośrednie.
Komitet Mirosława Grafa planuje rzutem na taśmę, jakieś spotkanie z mieszkańcami w piątek. Informacja internetowa w tej sprawie jeszcze nie istnieje, poza jednym wspomnieniem na Facebook’u. Cała kampania internetowa w wykonaniu Gospodarnych jest słaba. Jak już się odezwą, to z pretensjami, albo dementi, również plotek. Młodzieży to nie zachęca. Ma w nosie przepychanki starców. Jeżeli już się zainteresuje miastem, to bez żadnego grzebania w zapyziałych sporach. Kampania Grafa jest wyraźnie zorientowana na starsze, “nieinternetowe” pokolenie, w odróżnieniu od kampanii Rzepczyńskiego, który sprawnie używa internetu, jak zwykłego narzędzia do komunikacji społecznej.
Czy jakiś rzut na taśmę wykona komitet Ryszarda Rzepczyńskiego? Duże spotkanie z mieszkańcami odbyło się wczoraj, we wtorek 30.10 w KAPRYSIE. Frekwencja ok. 60-70 osób, to rekord w czasie kampanii.
Merytoryczna zawartość wywiadu w Nowinach JG nie ma teraz znaczenia. W ostatnich dniach kampanii liczą się plamy graficzne, zaznaczenie istnienia. Mają, chociażby do niedzieli, utrwalić ślady w pamięci wyborców. Podobnie akcja plakatowa. Już dochodzą do GŁOSU sygnały o zrywaniu plakatów R. Rzepczyńskiego przez “nieznanych sprawców”. Zdjęć nie ma, świadkowie, podobno są… a czas biegnie.
31.10.2018 r. godz. 8:15
Przewagą mediów papierowych jest ich krótsza trwałość. Niewielu zachowa artykuły prasowe, czy ulotki wyborcze. Do zasobów internetu można zajrzeć nawet po wielu latach. Trzeba bardziej ważyć słowa i obietnice wyborcze, które w każdej chwili mogą być przywołane (do kilku już odwoływaliśmy się w tej kampanii).
Choć prawdziwa, to smuci mnie treść ostatniego akapitu Pana artykułu, że nieistotne są argumenty, ale gra na emocjach wyborców. Większość ludzi, z którymi rozmawiałem o kandydatach na burmistrza, nie zna ich programów, nie była na spotkaniach, ale powtarza tzw. obiegowe opinie o każdym z nich.
Może to dla nich najważniejsze są plakaty i “utrwalone ślady w pamięci” decydujące o wyborze burmistrza?
Słowo ciałem się stało – właśnie pokazał się na stronie “Jarmark staroci”. Skrzętny mieszkaniec przysłał starą ulotkę. Zapraszam do lektury.