Karkonosze są to do dziś góry dziwne, góry puste. Góry bez górali. Chyba jedyne takie góry. Nie wykształciła się tutaj nasza własna, lokalna tradycja, folklor i dialekt. Nie ma obecnie czegoś takiego, jak karkonoski strój ludowy czy autentycznie rodzime zespoły tańca.
Wlastimil Hofman, uznany za największego z powojennych malarzy, którzy osiedli w Karkonoszach, a dokładnie na skraju Gór Izerskich, portretował głównie okolicznych mieszkańców i przyjezdnych turystów. Prawie wcale nie malował krajobrazów. I to bynajmniej nie dlatego, że nie potrafił. Myślę, że po prostu ich nie rozumiał, nie znał, nie identyfikował się z nimi. Nie były po prostu jego, tak jak ukochane krakowskie błonia, które malował z okiem swojej pracowni przy ulicy Spadzistej.
Karkonoski krajobraz, tak bogaty, różnorodny, to nie tylko samo ukształtowanie terenu i natura, lecz także dzieje i kultura. Dzieje trudne, poplątane. Wydaje mi się, że bez chęci ich zrozumienia mieszkańcem Karkonoszy się tylko bywa. Trochę może tak, jak w hotelu. Tutaj się mieszka, ale bliższe i dalsze otoczenie bywa niezrozumiałe, wręcz obce.
Nie ma właściwie do dziś czegoś takiego, jak strój karkonoski czy autentycznie rodzime zespoły tańca; bo nie są według mnie nimi, przy całej sympatii dla tradycji Kresów, sudeckie „Poleszuki” czy „Podlasianki“. Symbolem gór naszych nie są przywożone spod Tatr w przepastnych bagażnikach kursowych autobusów PKS o(!)scypki, góralskie kapelusze, ciupagi czy architektura stylizowana usilnie na podhalańską, że nie wspomnę o wszechobecnej, tandeciarskiej chińszczyźnie. Poprzez ten sztuczny import nie zapełnimy pustki kulturowej Karkonoszy. I z radością obserwuję oddolny sprzeciw wobec tej wszechobecnej miałkości, który zapoczątkowany został w Żelaznym Tyglu Walońskim w Szklarskiej Porębie pod znamiennym hasłem: „Precz z ciupagami!”
Na szczęście ostatnio pojawiły się w tym obszarze i dobre, regionalne znaki, jak choćby dla przykładu następuje powrót Ducha Gór w Karkonosze, działa zespół folkowy „Szyszak”, chór „Porębianie” czy powstaje przy MOKSiAL grupa tańca pod kierownictwem >>> Agaty Tamioły. W restauracjach coraz częściej spotkać można potrawy regionalne czy dobre pieczywo z odniesieniem do lokalnych tradycji. Dzieje regionu propagują instytucje kultury, mówią o nich Przewodnicy Sudeccy, istotne zasługi ma na tym polu Sudeckie Bractwo Walońskie czy Towarzystwo Izerskie.
Bycie mieszkańcem Karkonoszy. Co to oznacza ? Myślę, że jest to przede wszystkim otwartość, umiejętność słuchania, tolerancja i zrozumienie dla przeszłości. I duma z tego. Ale nie można nim być akceptując wybiórczo tylko część historii regionu, a nie ją całą. Nie można zapominać o skomplikowanych czesko – polsko – czesko – austriacko – niemiecko i znów polskich dziejach tej krainy. Bez chęci zrozumienia dziejów tej ziemi, poznawania tradycji i przyjmowania jej całej w Karkonoszach będzie się tylko gościem.
Przemysław Wiater