Przy okazji poniedziałkowych nierozstrzygniętych wyborów przewodniczącego rady miejskiej wśród licznych komentarzy na GŁOSIE pojawiły się tezy noszące znamiona urojeń. Można je sprowadzić do enuncjacji, że radni Lepszej SzP to „kryptosokolińscy” jajcarze, którym obcy jest interes mieszkańców, sprzeciwiający się woli większości, która przecież opowiedziała się za Panem Mirosławem Grafem, tupią teraz nóżkami ze złości i łkają bezsilnie brudząc sobie gilem brodę. Zanim odniosę się do treści urojeń, pozwolę podzielić się moimi spostrzeżeniami dotyczącymi granitowego elektoratu Gospodarnych. Nim to jednak nastąpi, mała techniczna uwaga, która z reguły umyka wielu obserwatorom życia społecznego. W II turze z 5111 wpisanych na listę wyborców w Szklarskiej Porębie zagłosowało 2380 osób, czyli 46,5% całości, dając wygraną Panu Mirosławowi Grafowi, którego poparło 29,8% spośród wszystkich uprawnionych, gdy Pana Ryszarda Rzepczyńskiego poparło 16,6%. 2731 (53,5%) mieszkańców uprawnionych do głosowania nie oddało na żadnego z Panów głosu, byli chorzy, mieli sraczkę, szukali zagubionego psa, lub po prostu mieli ich głęboko w kiszce stolcowej. Na marginesie, macie, drodzy Państwo, pomysł dla większości spośród mieszkańców, którzy żyją „poza”? Wczoraj jadąc na zaprzysiężenie radnych podwoziłem jedną ze znajomych mi mieszkanek Szklarskiej. Gadka-szmatka: narzekania na niekompetencje radnych, partykularne interesy, i w końcu: „dobrze, że nie przeszedł ten z Karpacza”. Pytam dlaczego? Pada odpowiedź, że przecież wciąż się toczy przeciwko niemu sprawa sądowa (źródło urojenia: owoce i warzywa oraz reportaż Anity Gargas). Pytam się, jaka? W sumie nie wiadomo, ale wypowiedź podąża w kierunku, że Pani ma mało czasu, dużo pracy, nie trafiliśmy do niej z informacją. Dezinformacja natomiast trafiła w punkt. Od osób zalanych falą „hejtu”, dodajmy. To nie jest jedyny przykład takiej motywacji wpływającej na preferencje wyborcze ostatnich wyborów, z jakim się spotkałem, acz niezwykle czytelny i nadający się do wyprowadzenia pewnej generalizacji. Część elektoratu Pana Mirosława Grafa, to osoby, które w nie w pełni świadomy sposób podjęły wybór pewnej listopadowej niedzieli. Inna grupa, to sentymentalni tutejsi. „Mirek uczył mnie wuefu”, „jadł z moja mamą zupę”, „znałem jego matkę” itd. Pozytywne emocje, jakie się wiążą z bohaterem wpływają na wybór, a pośrednio na losy Szklarskiej Poręby. Jedna z silniejszych motywacji, która z całą mocą objawia się w demokracji przedstawicielskiej: emocjonalny komponent postawy, ugruntowany na wspomnieniach, drobnych kontaktach, cieple interlokutora, jego „udomowieniu” w środowisku lokalnym. Kolejna grupa, według mnie najliczniejsza (sąd subiektywny, dopraszam się litości), to mieszkańcy wybierający to, co znają, a zarazem przeciwstawiający się temu, co nieznane, obce (wybory w Szklarskiej to rzeczywiście zogniskowały, gdyż Ryszard Rzepczyński nie jest mieszkańcem miasta). Ich reakcją było domknięcie, ratowanie świata rozpoznanego, zdefiniowanego – z jednej strony zwarcie szeregów trochę podszyte strachem, z drugiej silna manifestacja tożsamości typu tradycyjnego (bez pejoratywu, po prostu zestawienie tradycja – modernizacja). „My kontra barbarzyńcy”, przytaczając pogląd wyartykułowany przez Herodota, a odnoszący się do ludów Hellady. Nurt w dalszym ciągu silny, pomimo globalizacji, powszechnej migracji, dodatkowo wzmacniany przez szereg ruchów politycznych, nie tylko w Europie. W końcu zadowoleni z ostatniej kadencji Pana Mirosława Grafa, myślę, że równie liczni, jak poprzednia kategoria. Mieszkańcy ci doceniają wysiłki burmistrza w oddłużaniu miasta, inwestycje w infrastrukturę, jego koncyliacyjną postawę, podkreślający dostępność i otwartość. Pewne niedociągnięcia, słabości? A któż ich nie ma! Przedstawiona typologia nie ma charakteru rozłącznego, wszystkie wskazane przeze mnie motywacje mogą się na siebie nakładać. Dodam jedynie, że do tak ugruntowanych postaw trudno było dotrzeć z racjonalnym przekazem, np. o co najmniej zastanawiającej treści przyjętej w 2016 r. aktualizacji studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Na koniec o urojeniach. Zaburzenia urojeniowe są odbiciem – zniekształconym, spotworniałym, przebarwionym, naszego obrazu świata. Stąd układanie się radnych z Lepszej SzP z radnymi Dla Mieszkańców noszą znamiona sytuacji o wysokim stopniu prawdopodobieństwa, a mianowicie, że poczuwszy „stołek” pod tyłkiem już dokazują, rogi pokazują, chcą się kłócić, interes miasta mając za nic. Nie chcę być złośliwy, ale czy wybór kandydata Gospodarnych jest tożsamy z „interesem miasta”? Czy osoba, która spotkanie wyborcze Pana Mirosława Grafa w „Sasance” rozpoczęła od ustawiania mieszkańców do kąta (że o braku odpowiedzi do tej pory na zadane burmistrzowi pytania, jakie scedował nań kandydat, nawet nie wspomnę), gwarantuje możliwość budowy wspólnoty ponad podziałami? Idę o zakład, że gdyby Sylwia, Radek i Piotr (ach, co za niefart!) zagłosowali na Pana Rafała, podniosłyby się głosy, że już się ułożyli z Gospodarnymi. Mamy współpracować, czy klasycznie żreć się o ochłapy z pańskiego stołu, do czego przywykliśmy przez setki lat? Gospodarni mają sześciu radnych, jedyny Pan Rafał się nadaje, reszta to „tło”? Pryskając na innych swoim jadem, dzielimy się de facto swoimi lękami. Posiada to charakter terapeutyczny, choć nosi znamiona pierwszego dopiero spotkania terapeutycznego. Albert Einstein miał powiedzieć: „dojrzałość emocjonalna zaczyna się uwidaczniać, gdy bardziej się martwimy o innych, niż o siebie samych”. Jeśli zatrzymamy się na tym pierwszym kroku, to nigdy nie staniemy się świadomymi i dojrzałymi uczestnikami życia społecznego. © 2018 Michał Pyrek |
Po przeczytaniu pierwszej części tekstu cyt. zniechęciłem się do dalszego czytania tych wypocin. Słownictwo Panie Pyrek pozostawia wiele do życzenia. Radze pisać takie eseje w grono najbliższych a nie wychylać się z nimi publicznie bo są one zwyczajnie niesmaczne.No chyba ze grono najbliższych czytelników jest zmęczone Pana przemyśleniami to… i tu juz nie mam rady dla Pana.
,,Można je sprowadzić do enuncjacji, że radni Lepszej SzP to „kryptosokolińscy” jajcarze, którym obcy jest interes mieszkańców, sprzeciwiający się woli większości, która przecież opowiedziała się za Panem Mirosławem Grafem, tupią teraz nóżkami ze złości i łkają bezsilnie brudząc sobie gilem brodę.,,
Piszemy “coś do kogoś”, a więc w moim beznadziejnym przypadku “do grona znajomych”, chyba że piszemy coś razem, to wtedy “w gronie”. Jeśli mój styl Panu nie odpowiada, to proszę się nie męczyć.
Panie Michale kilka uwag. Pierwsza to barokowaość Pańskiego stylu pisania. Ciężko przez to przebrnąć. Po drugie prosze kwestii porozumienia w radzie nie sprowadzać tylko do kwestii wyboru między Hochołem a Wróblewskim. Bo to jest kwestia tylko braku innych zgłoszonych kandydatów. to była idealna sytuacja dla radnych Lepszej Szklarskiej (Sylwii i Radka) aby pokazać świeże spojrzenie w tej radzie. Skoro dwa skłócone “obozy” nie potrafią dojść do ładu to trzeba było zgłosić konstruktywną propozycję innej kandydatury. Na razie radni Lepszej Szklarskiej niczego nowego do rady nie wnieśli. Nawet nie spróbowali . Nie wykorzystują szansy wejścia do rady w charakterze osób umożliwiających jakieś porozumienie. Na dzień dzisiejszy tylko wzmacniają impas wchodząc z marszu w konflikt i jednoznacznie opowiadając się po jednej ze stron. Okey może za dużo wymagam od świeżaków. Ale to Lepsza Szklarska najwięcej obiecywała jeśli chodzi o porozumienie, współpracę i NOWĄ JAKOŚĆ.
Tak, ma Pan rację. Tylko jest jedno ale. Gospodarni wybrali spośród siebie kandydata na przewodniczącego i jego się kurczowo trzymają, nie mają nikogo w odwodzie. W gronie pozostałych, z tego co mi wiadomo, rozmowy ukazały dużą dozę asekuracji, w końcu dał się namówić Pan Mirosław. Ja twierdziłem od początku, że jeśli kandydujesz do rady, musisz się liczyć z wyborem na przewodniczącego. W radzie każdy powinien być przygotowany mentalnie do pełnienia takiej funkcji. Cóż, kiedy nie każdy wyraża chęć, nic nie jest idealne. Jest jedna formuła, która zadowalałaby, moim zdaniem, każdego radnego gotowego do pełnienia funkcji przewodniczącego, ciekawy jestem, czy zostanie zgłoszona w dniu jutrzejszym. Byłoby to nowe otwarcie, nowa jakość w funkcjonowaniu uchwałodawczego gremium i postrzeganiu rady przez mieszkańców. Nie dzieliłbym rady na obozy, nie określiłbym tej sytuacji, jako “skłócenie”, po prostu część radnych nie chce mieć za przewodniczącego Pana Rafała. Przecież, przyzna Pan, to nie jest tragedia.
Po pierwsze nie jest to tragedia po drugie nie sądzę aby Gospodarni się upierali. Czy kurczowo się trzymali Wróblewskiego? Na pewno nie więcej niż druga strona Hochoła. To Gospodarni również proponowali wyjście z impasu – aby do czasu powrotu radnego urlopowicza powołać kogoś spoza tej dwójki. Z drugiej strony wszystko było na nie. I szkoda że w tym czarno – białym podziale rady Sylwia i Radek byli tak przewidywalnie bezbarwni 🙁 Nie widzę też powodów aby Gospodarni mieli ustępować przed Hochołem który był złym przewodniczącym (wg mnie). Na ostatniej sesji zabrakło alternatywy. Było coś w rodzaju nie dla nie. Teraz formuła o której Pan być może myśli a ja myślę na pewno to wybór Pani Drużkowskiej jako osoby spoza “rodzącego się konfliktu”. Przy czym słowo konflikt traktuję trochę na wyrost.
Akurat nie myślałem o wyborze Pani Drużkowskiej 🙂 Wszak ta wsparła kandydata Gospodarnych. Trudno zatem postrzegać ją jako bezstronną. Szczerze im nie zazdroszczę, ale stal potrzebuje czasu, aby się zahartować 🙂 Oby tylko nie pękli przy odlewie. Wizerunkowo to nie prezentuje się najlepiej, gdyż wszyscy muszą uważać, żeby się nie okopać za głęboko, bo może ich po prostu zasypać, a z drugiej strony nie mogą rezygnować zbyt łatwo. Kompromis jest potrzebny, oby się znalazł i zgodził rzecz jasna 🙂
Czyli Panie Pyrek, Drużkowska nie mogłaby by być, bo poparła Wróblewskiego. Oto myślenie kompromisowe: może być tylko ktoś, kto nie poparł Gospodarnych:-) Polecam poczytać Marszałka Piłsudskiego, tak przy okazji 100 lecia odzyskania Niepodległości – znajdzie Pan w lekturze kilka ważnych wskazówek dla siebie. A co do wyborów – okazuje się, że jednak radni mieli, dzięki Bogu, inną wizję niż Pan. Tą bardziej kompromisową.
Panie Marku dlaczego pań tak pluje jadem Pan Burmistrz Graf dużo zrobił dla gminy .To jest moje zdanie ……Pozdrawiam
Panie M24, Pan ma takie zdanie ponieważ nie wie Pan co w czasie tej kadencji robił burmistrz. Bo i skąd?! Pan burmistrz ma takie podejście, że dba o interes deweloperów, znajomych itp. kosztem interesu miasta. Przykładami mogę sypać jak z rękawa…
“Część elektoratu Pana Mirosława Grafa, to osoby, które w nie w pełni świadomy sposób podjęły wybór pewnej listopadowej niedzieli.” Panie Pyrek, poświęć Pan trochę czasu najbliższymi.
Zapraszam do kontaktu z moimi bliskimi i ze mną, będzie Pan mógł naocznie przekonać się o stopniu ich zaniedbania. Proszę zauważyć, że Szklarska Poręba to nie jest jakieś nadzwyczajne miejsce na społecznej mapie Polski czy Europy, brak refleksji towarzyszy wielu ludziom i dyktuje wiele z podejmowanych przez nich wyborów. Jeśli to Pana nie dotyczy, a jak mniemam, nie, to po prostu nie reprezentuje Pan tej kategorii wyborców. Szczerze mnie to cieszy. Pozdrawiam.
Ciekawa i trafna myśl.. pan Graf wg mojej oceny mógłby się dalej zajmować sportem, być działaczem choćby w MOKSiAL u ale czy aby napewno burmistrzem? Remprezentantem naszego miasta? Obrońcom naszych interesów? Bo co??? Bo wuefu uczył dobrze? Bo jest jednym z nas? Cóż to znaczy? Pamietajmy jednak o tym, że to mieszkańcy wybrali większością, niech wezmą odpowiedzialność Ci którzy postawili X, niech o tym pamiętają ..
Moim skromnym zdaniem, tragedia. Radni będą wykonywać wszystko z nakazu swoich Komitetów. Nie zrobią nic dla poprawy naszego miasta. Będą się spotykać że swoim Guru i pod jego dyktando będą robić na złość Burmistrzowi, żeby mu się nie udało. I tak się pracuje dla dobra miasta poza podziałami.
Z wiedzy mi dostępnej, to na razie jedynym guru dla swojego komitetu jest Pan Mirosław Graf. Reszta myśli samodzielnie (zaczęła, stara się lub po prostu kontynuuje swoją strategię życiową).
To chyba trzeba trochę pochodzić za wiedzą bo ta Panu dostępna służyć ma jak widzę do obszczekiwania burmistrza w każdym kolejnym tekście i komentarzu.
Moim zdaniem dobrze się stanie, jeśli to nie Gospodarni będą mieli większość w
Radzie, bo będzie można patrzeć na palce Panu Burmistrzowi. Do tej pory działający układ Graf+Jahn+pan redaktor K+ tło bardzo nie służył gminie i jawności działań tychże Gospodarnych. Brawo Państwo z Lepszej Szklarskiej, że nie dali się przekupić Gospodarnym , aby ci uzyskali większość w radzie.
O czym Pani, Pani Mieszkanko pisze? Byłam na poprzedniej radzie. Widziała Pani przedstawicieli Lepszej – sprawiali wrażenie zagubionych i jakby zdziwionych tym, że się w tej radzie znaleźli. Kierowani są przez doświadczonego Wiatera i Hochoła. Nie mówię, że mają iść za Grafem, ale niech pokażą trochę charakteru. Program mieli jednak bardziej zbliżony do Grafa niż Sokolińskiego. Więc gdzie dobro mieszkańców??? Czy Hochół będzie za realizacją ich planu, czy swojego? I znowu my mieszkańcy po dupie dostaniemy.
Dla porządku, to Gospodarni mają zbliżony program do LSz (vide: data ogłoszenia). Poza tym brakuje gwaranta realizacji programu Gospodarnych (4 lata to pokazało). Co do Sylwii i Radka, rozmowy i ustalenia dały jaki taki konsensus, czy najlepszy, jak widać nie. Co do siedzeń naszych, hmm…, wszystko zależy od nas, czy wystawimy się na kopniaki, czy będziemy się “odszczekiwać ciemiężcom z pańskiego domu”, że zacytuję klasyka.