12.7 C
Szklarska Poręba
czwartek, 10 października, 2024

Czym jest, a czym nie jest GŁOS?

 

Dyskusja pod zamieszczonym w GŁOSie stanowisku radnych z Klubu “Lepsza Szklarska dla Mieszkańców”  wywołała mnie niejako do odpowiedzi. Ponieważ formuła komentarza jest zbyt ograniczona, wypowiem się pełnym tekstem artykułu.

Wpierw odpowiem na drugą część pytania zawartego w tytule. GŁOS SZKLARSKIEJ PORĘBY nie jest dziennikiem, ani czasopismem w myśl ustawy Prawo prasowe, gdyż nie został zarejestrowany w sądzie okręgowym. Jest prywatną stroną zarejestrowaną na mnie. Tyle w kwestii technicznej.

Czym jest GŁOS? Rozpędu nabrał w czasie samorządowej kampanii wyborczej. Juliusz Olszewski miał ambicję, aby strona GŁOSu stała się miejscem wymiany opinii. Czas wyborów podgrzewał atmosferę, więc wymiana była pozorna. Nie mogło być inaczej, gdyż kandydujący na radnych i na stanowisko burmistrza chcąc się zaprezentować, w sposób wyraźny, nierzadko przerysowany, wyrażali swoją postawę wobec rzeczywistości i sytuacji naszej gminy. GŁOS nie zaczerpnął wszystkich uczestników wyborów. Z różnych względów. Jednych zrażała osoba Juliusza, inni wietrzyli spisek, że całe przedsięwzięcie jest de facto prowadzone przez Grzegorza Sokolińskiego. O spisku z centrum w Karpaczu nawet nie wspominam, bo to jest raczej zajęcie dla psychiatrów. Burmistrz Mirosław Graf wraz z kandydatami ze swojego komitetu zdawał się GŁOSu nie zauważać, prowadząc kampanię po swojemu i swoimi kanałami docierając do wyborców. Wynik wyborów pokazał, że na swój sposób miał rację. Jednak w mojej ocenie w wymiarze społecznym nie był to dobry ruch.

Sytuacja uległa zmianie po wyborach. Kurz opadł, jedni zostali radnymi, inni nie. Jednych w dalszym ciągu pociągała działalność publiczna (np. mnie), inni przyczaili się i obserwują z oddali. Ponieważ w czasie wyborów zadzierzgnęliśmy z Juliuszem bliższą znajomość, zaprosił mnie do stałej współpracy, co wydawało się o tyle naturalne, że piszę chętnie i mam szeroki wachlarz zainteresowań. Niemniej cały czas chcieliśmy, aby GŁOS stał się miejscem wymiany, polemiki, dyskusji, ścierania się różnych prądów, myśli i postaw. Z tą myślą spotkaliśmy się z radnym Rafałem Wróblewskim, który w czasie wyborów był niekwestionowanym liderem pośród kandydatów z komitetu burmistrza. Wysłuchał nas i myślę, że nie dowierzał w nasze intencje. Poza tym wybór Mirosława Grafa na drugą kadencję był takim sukcesem, że mogliśmy się jawić, jako biedni krewni z Kołomyi, którzy chcą się ogrzać przy kominku z holenderskiego kafla. Powiedział, że będzie się przyglądał i jak uzna, że zasługujemy, to może coś będzie publikował. Ironizuję trochę, aczkolwiek tak to odebrałem. Zresztą radny Wróblewski lepiej czuje się w roli “gminnej szarej eminencji”.

Nie jest więc tajemnicą, że nic z tego nie wyszło. Juliusz umieścił w “kategoriach” wszystkich radnych z imienia i nazwiska, aby było widać, kto publikuje, a kto nie, dając wszystkim radnym wolną rękę. Poza tym “polityka” w gminie nabrała rumieńców. I o wolne od emocji i wartości publikacje było po prostu ciężko. Z jednej strony niewzruszony i manipulujący przekazem Biuletyn Miejski, z drugiej miotający się radni nie chcący być tylko narzędziem burmistrza, jak większość składu rady poprzedniej kadencji. Obserwowaliśmy ścieranie się, które miało na celu stworzenie standardu, ale też wyznaczenie celów działania przy jasnym ich zdefiniowaniu.

Pewne rzeczy udało się osiągnąć: wstrzymanie wyprzedaży gruntów miejskich (nie bez perturbacji i oporu ze strony UM), co znalazło już wymiar w założeniach dochodowych tegorocznego budżetu; wprowadzenie pierwszej edycji budżetu obywatelskiego, który w tym roku ma dobrze skonstruowany regulamin i trudno znaleźć uwagi krytyczne; nagłośnienie sprawy usprawnienia ruchu drogowego w mieście, co zaowocowało zabezpieczeniem środków na koncepcję i projekt części tzw. “małej obwodnicy”. Wymieniłem te najważniejsze. Jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia i cały czas mam nadzieję, że uda się wypracować formułę szerokiej współpracy wszystkich zaangażowanych w sprawy miasta: od tych na etacie, po tych krytykujących na ławce pod sklepem. Formułę realnie funkcjonującą, a nie fasadowo, z konkretnym harmonogramem zadań i postanowień.

W tym wszystkim był obecny GŁOS – specjalnie piszę, że “w tym”, a nie “obok”. Podgrzewaliśmy temperaturę, ale też wskazywaliśmy różne aspekty roztrząsanych na forum rady spraw. Pojawiający się przy tych okazjach zarzut nieobiektywności, stronniczości nie jest bezpodstawny. Tak, mam prawo, jak każdy publikujący w GŁOSie, do wyrażania swoich opinii. Zwłaszcza dotyczących osób sprawujących funkcje publiczne i opłacanych z pieniędzy publicznych. Ba, jeśli działania szkodliwe wobec wspólnoty, zamieszkiwanego przez nas środowiska prowadzą podmioty prywatne, jak zaśmiecające okolice placów budów Platinum Mountain czy Zdrojova Invest, nie widzę powodu, aby nie nagłośnić sprawy. Zbyt wiele spraw w naszej gminie przechodziło ukradkiem i niejako przy okazji. Świetnym przykładem jest planowanie przestrzenne, za które bezpośrednią odpowiedzialność ponoszą uchwalający plany radni, a pośrednio nadzorujący przygotowanie planu burmistrz i odpowiedzialni pracownicy UM. Konsekwentne odmawianie radnym zdobywania wiedzy w tym zakresie, ufność w pracę planistów i organów uzgadniających owocuje tym, że w planach mamy przeróżne kwiatki, które jak zakwitną obficie podlane milionami złotówek deweloperów, to jeszcze niejeden się zdziwi.

GŁOS w chwili obecnej ma stałą poczytność, jak na gminę takiej wielkości, jak nasza, wcale niemałą. Biorąc pod uwagę, że nie docieramy do mieszkańców w formie edycji papierowej [jeszcze :-)], że GŁOS redagujemy w naszym wolnym czasie, poświęcając na to nasze prywatne środki, to można być umiarkowanie zadowolonym. Na jesień przejąłem odpowiedzialność za GŁOS od Juliusza Olszewskiego, który stronę rozkręcił. Oprócz spraw związanych z samorządem, zależy mi na wprowadzaniu tematyki ekologicznej, edukacyjnej, także obejmującej sposób funkcjonowania szkół, jako najistotniejszej części systemu edukacyjno-wychowawczego państwa, czy regionalnej. Cały czas mam nadzieję, że krąg osób piszących do GŁOSu będzie się rozszerzał, bo tak rozumiem obiektywność tego całego przedsięwzięcia. Jako wielo-GŁOS.

Nie mogę się zgodzić z komentującym “nieobiektywnym”, który napisał w jednym z komentarzy, że “redakcja jest bierna. Nie docieka, nie szuka informacji…” To się kłóci z istotą naszego działania. Nam nikt niczego na tacy nie podaje, sami wynajdujemy tematy. Ale, co ciekawe, już parokrotnie zdarzyło się, że zadzwonił lub napisał na adres GŁOSu mieszkaniec z propozycją tematu. I o to chodzi. Natomiast “stanowisko jest wyrażeniem, wypowiedzeniem pewnego poglądu”, jak można przeczytać w definicji słownikowej. Sytuacja dotycząca radnego Krzysztofa Jahna nie była anonimowa, nie miała miejsca w odstępach leśnych bez świadków. Pod stanowiskiem Klubu podpisał się w imieniu 8 radnych Mirosław Hochół. Wiem, że radni z komitetu burmistrza czytają GŁOS, gdyż ci, z którymi mam normalne, dobre relacje mówią mi o tym. Nawet zdarza się, że dzwonią, abym coś poprawił w tekście, co przeoczyłem lub pomyliłem. I nie mam z tym najmniejszego problemu. Poza tym proszę spojrzeć na dyskusję pod “stanowiskiem”, która rozwinęła się w kierunku etyki postępowania radnych. Można uznać, że parkowanie przez Krzysztofa Jahna na zakazie to burza w szklance wody, ale jak widać po komentarzach, niekoniecznie jest to opinia generalna.

I kończąc, nie ma na chwilę obecną niczego na podobieństwo GŁOSu w naszym najbliższym otoczeniu samorządowym, czy mówiąc może trochę na wyrost, w naszym regionie. Media społecznościowe funkcjonują inaczej, dają pozory uczestnictwa, wymiany, ale działają w rozproszeniu. GŁOS SZKLARSKIEJ PORĘBY jest soczewką, a ostrość obrazu zależy już od Państwa. Łamy strony stoją otworem dla każdego.

 

`

 

 

2020 Michał Pyrek

 

 

- Reklama -

8 KOMENTARZE

  1. Fajnie Pan pisze ?
    Ja osobiście lubię głęboko długie myśli, ale obawiam się o zrozumienie u wielu czytających. Kazania mamy w kościele, często ciekawe, lecz rzadko porywające.
    Jestem bardzo za!
    Życzę sukcesów.

  2. Do Gościa (27/01/2020 o 12:31)
    Na szczęście jest w Szklarskiej Porębie pełny pluralizm medialny. Masz do dyspozycji ekstra obiektywny i rzetelny biuletyn Pana R. Koteckiego, pełen konkretów, tworzony z namaszczenia burmistrza za wspólne pieniądze. Tam możesz wypowiedzieć się krytycznie, pochwalnie, podyskutować, poznać tło działań i decyzji władzy.

  3. Nieobiektywny anonimie.
    Skąd ja znam ten ton? Strzyżone, golone… zawzięcie, najmojsze ma wszystkich położyć trupem. Z zatraceniem głównego sensu, o wielości treści medialnych. SP to mała wieś. Jeszcze ktoś Cię rozszyfruje i błoga anonimowość spłynie zamiast śniegu, którego nie ma.

  4. – Skąd ja znam ten ton? – Paniu Juliuszu no ciekaw jestem. Ale jeśli zamiast komentarzy przeczyta Pan również artykuł to się Pan zorientuje, że mój poprzedni wpis to tylko cytat 🙂 Miłego rozszyfrowywania.

  5. Wielkie podziękowania dla Juliusza Olszewskiego i Michała Pyrka za trud włożony w powstanie i działalność “Głosu Szklarskiej Poręby”. Jest to bardzo, ale to bardzo potrzebne forum wymiany myśli naszej szklarskoporębskiej społeczności. Bez “Głosu” byłoby szaro i nijak.

  6. Szkoda, ze wspominając “historię ” autor nie zadał sobie trudu i nie opisał kulis, jak powstał “Glos”, skąd się wzięła jego idea, kto pracował i tworzył pierwsze wydania, jak powstał tytuł, logo kto był jego pomysłodawcą itd. Ojców sukcesu jest zawsze wielu, ale zajmując się dziennikarstwem trzeba być “w temacie”. A warto by było przynajmniej wymienić jeszcze kilka nazwisk, którzy byli ptotoplastami idei gazety itd.

Skomentuj artykuł

Napisz swój komentarz!
Wpisz tutaj swoje imię

Ostatnie publikacje